Tytuł: Las Vegas Parano (PL) / Fear and Loathing in Las Vegas (orginal)
Reżyseria: Terry Gilliam
Główne role: Johnny Depp, Benicio Del Toro
Gatunek: Dramat, Komedia

Poprostu zajebisty! Powtarzam: ZA-JE-BISTY film! Dawno nie widziałem komedii, na której tak się uśmiałem. Zaznaczam, ze nie jest to głupia komedia pokroju "Eurotrip", czy "Harold & Kumar Escape from Guantanamo Bay", gdzie fabuła jest płytka jak spodek, a żarty oparte o "kawały ze szkolnej ławki". Film oprócz tego, że śmieszny jest dość ambitny, pokazujący nonsensy społeczności, walkę i dążenie do wolności. Przy okazji zachowuje klimat "narkotycznych przeżyć" bohaterów (momentami sam czułem się jak bym coś wziął).

Wyciąg z Filmweb'a:
Rok 1971. Stany Zjednoczone. Jeden z najbardziej burzliwych i niepokojących momentów w historii kraju.

Nixon nadal sprawuje swój urząd i rezyduje w Białym Domu. Ameryka nie wycofała się jeszcze z Wietnamu i ciągle prowadzi działania wojenne. Rok rozpoczął się ogólnym wstrząsem wywołanym rozpadem zespołu The Beatles i dużym trzęsieniem ziemi na południu Kalifornii. Zakończeniem jego było obwołanie przez magazyn TIME prezydenta Richarda Milhousa Nixona "Człowiekiem Roku", przewrotnie przedstawiając na okładce czasopisma jego papierową kukłę. Wszystkie te wydarzenia nieuchronnie zwiastowały koniec beztroskich lat 60-tych. Czasy Woodstock - miłości, pokoju i niewinności należały już do przeszłości. Wielcy tego świata, ci którzy nadawali ton nowej muzyce i nowemu stylowi życia też odeszli - Jimi Hendrix, Janis Joplin i Jim Morrison, przyczyną ich śmierci było przedawkowanie narkotyków. W tym samym czasie na nieoficjalnym spotkaniu z prezydentem Nixonem Elvis Presley oferował swoje usługi w charakterze tajnego agenta do spraw tropienia przestępstw narkotykowych... Amerykański sen stawał się powoli koszmarem. Dla jednego z poważnych dziennikarzy, jedynym rozsądnym wyjściem z tej sytuacji był stworzenie nowej formuły dziennikarskiej i nadanie jej miana 'gonzo'. Hunter S. Thompson w ten właśnie sposób - ekscentryczny, przesycony dziwacznymi komentarzami i subiektywnymi ideami dawał wyraz otaczającej go rzeczywistości.

W filmie dziennikarz sportowy - Raoul Duke w towarzystwie swojego korpulentnego, samoańskiego pełnomocnika Dr. Gonzo, odbywa szaleńczą podróż prowadzącą do samego serca Amerykańskiego Snu.

POLECAM TEN FILM! WSZYSTKIM! NAPRAWDĘ DOBRA KOMEDIA!